Pojedź z nami w góry
- Mieszkasz tu całkiem sam? - spytał Muminek
- Mieszkam trochę tu, trochę gdzie indziej - odpowiedział Włóczykij - Dzisiaj tu, a jutro tam. To dobra strona mieszkania w namiocie.
- Mieszkasz tu całkiem sam? - spytał Muminek
- Mieszkam trochę tu, trochę gdzie indziej - odpowiedział Włóczykij - Dzisiaj tu, a jutro tam. To dobra strona mieszkania w namiocie.
"Beskidzki Trakt" to rajd górski. Znaczy to ni mniej ni więcej tylko tyle, że jedzie się z plecakami w góry, żeby trochę się po nich powłóczyć. Na miejscu okazuje się , że trafiliśmy co całkiem niezwykłego, fascynującego świata. W górach, w które jeździmy nie ma dużo betonu, ani budek z coca- colą. Są za to urocze puste doliny, w których można postawić namiot, gościnni gospodarze którzy chętnie pozwalają nam spać w ich stodołach. Jest dużo ciekawych, zapomnianych cmentarzy, gdzie czuć jeszcze obecność ludzi, którzy kiedyś tam mieszkali lub walczyli.
1. W rajdzie biorą udział osoby, które:
Na pewno nie warto zabierać rzeczy drogich i ciężkich. W domu lepiej nich zostaną: urządzenia elektryczne - i tak nie będzie ich gdzie użyć; podręczniki - lepiej od nich odpocząć; modne i eleganckie ubrania - raczej nie będziemy urządzać rewii mody. Natomiast są takie przedmioty, których zapomnieć nie wolno. Są one gwarantem twojej niezależności - od gór, pogody i sklepów...
Słoneczko świeci, wiaterek powiewa, a ty spokojnie wędrujesz sobie górską ścieżką ... A tu nagle pobliskie krzaki zaczynają się trząść, słychać jakieś złowieszcze sapanie i z ciemności wyłania się dziwny stwór. Zwierzę to czy człowiek? Czerwone, brudne, oblepione liśćmi, igliwiem i wszelkim innym leśnym śmieciem, z wielkim worem na plecach! Jeśli kiedykolwiek przydarzyło Ci się coś takiego, zapewne nie byłeś świadkiem inwazji Marsjan. Po prostu spotkałeś rasowego eSKaPeBola.
Studenckie Koło Przewodników Beskidzkich to jedyna organizacja na świecie zrzeszająca ludzi, którzy mają zupełnego hopla. Na punkcie gór i wszystkiego co z Nimi związane oczywiście.
Studenckie? Bo kto inny, jeśli nie student może podczas nudnych wykładów planować kolejne wyprawy i trasy wycieczek? Spotkacie jednak tzw. weteranów kołowych - SKPB powstało bowiem już ponad 40 lat temu. Beskidzkich? Właśnie te góry upodobali sobie nasi warszawscy zapaleńcy. I nie dość, że sami spędzają tam pół życia, to jeszcze ciągają ze sobą nieświadomych licealistów (na Beskidzkim Trakcie), innych studentów (na rajdach: Beskid Niski i Połoniny) i kogo tylko popadnie. Ale nie myślcie sobie, że na Beskidach kończy się teren eskapebolskich zainteresowań. Prawdziwego "Czerwońca" (to od czerwonego przewodnickiego polaru) można spotkać prawie wszędzie. Słowacja, Rumunia, Kaukaz, Pireneje. Jakiekolwiek wybrzuszenie terenu na świecie przyjdzie wam do głowy, na pewno spotkacie tam ICH.
A przewodnikiem SKPB wcale nie jest tak łatwo zostać. Aby dumnie nosić na piersi przewodnicką blachę, najpierw trzeba (oprócz ukończenia 18 lat i - he he - zdania matury) przebrnąć przez parę fajnych wykładów, wyjazdów różnej maści i upierzenia (ale w góry oczywiście) oraz zaliczyć egzaminy - teoretyczny i praktyczny czyli tzw "przejście". Wszystko po to, aby prowadzając ludzi w górskie nieznane dostarczyć im trochę wiedzy i dużo radości a także pozwolić bezpiecznie i w jednym kawałku wrócić do domu. Taaa, eskapebole to moi ulubieni szaleńcy. Gdybym chciała napisać o nich wszystko, ten informator musiałby istnieć w tylu tomach ile liczy sobie najnowsza encyklopedia PWN. Chcecie wiedzieć więcej? No to w drogę!
Sixa
Złapali mnie. Związali, zakryli oczy i wywieźli. Kto? Nie wiem. Za co? Nie mam pojęcia. Gdzie jestem?? Ciekawe, kto mi odpowie. Obudziłem się jak poczułem, że coś mokrego przesiąka mi przez nogawkę. Prawa powieka do góry. No jasny gwint! Ten pies mnie obsikał!! A to numer! A w ogóle to co ja robię w tym rowie?! Nie ważne, muszę się stąd wydostać. Zaraz, zaraz- mocno przecieram oczy- no jak w pysk strzelił - GÓRA i to nie jedna- same góry. Aha! To na południe od W-wy. Ależ im się chciało mnie tu przytargać. I po co? A swoją drogą te góry to znowu nie jakieś tam Tatry czy co, takie całkiem małe kopki -i tyle.
***
Lezę już pół dnia i nic, żywej duszy nie ma, tylko same resztki chałup (co za licho?!).
***
Muszę przyznać, że te łobuzy co mnie tu przywiozły miały jednak trochę sumienia- mam tu taki plecak- draństwo ciężkie strasznie- ale jest tam i jedzenie i coś do spania, także chyba jakoś dziś przeżyję. Byle do przodu.
***
Ale jazda! To mi się nawet zaczyna podobać. Kumple siedzą i oglądają TV, a ja co?- ognisko, jedzonko, skok przez strumyk (no dobra wpadłem), słoneczko ładnie świeci, ptaszki śpiewają- miód malina! Chyba się walnę na trawie i pogrzeję trochę kości ...
***
Zasnąłem, zimny powiew wiatru ocucił mnie błyskawicznie. Zmierzchało, więc zacząłem się rozglądać za jakimś miejscem, gdzieby kurczę postawić namiot. I następny problem: jak to się robi? Z ogniskiem jakoś sobie poradziłem, choć w życiu się czymś takim nie bawiłem, to i namiotem też chyba nie będzie tak źle.. Uffff... to wcale nie jest takie proste jak dookoła ciemno że oko wykol. Ale leżę już bezpiecznie w namiocie. Tak jakoś niewyraźnie się czuję, no bo wiadomo- na co dzień szkoła- nauka znajomi, siłownia, angielski i coś tam jeszcze. A tutaj zostałem całkiem sam, dookoła jakieś nie znane mi, ale jakże piękne góry, góry, w których można łazić cały dzień i nikogo nie spotkać, ale dzięki temu wsłuchać się w siebie, zauważyć, jak pięknie mogą wyglądać obsypane białym kwiatem dzikie czereśnie, żółte pola kaczeńców, posłuchać jak głośno cieszą się ptaki, a gdy nadejdzie wieczór, i mgły spowiją uśpione doliny, usiąść przy ognisku i zasłuchać się w CISZĘ. My, potrafimy tej ciszy znieść, a ona jest kojąca. Tak sobie rozmyślałem gapiąc się bez opamiętania w niebo i przyszło mi do głowy, że dawno już tak nie odpoczywałem. Nurtuje mnie jeszcze tajemnicza, chyba tragiczna historia ludzi, którzy tu mieszkali - co się stało, że teraz przewracam się o zarośnięte trawą fundamenty...
***
Beskid Niski, jak sama nazwa wskazuje, nie porazi nas ogromem swych gór. Jest najniższym odcinkiem całego 1300-kilometrowego łańcucha Karpat. Nie ma tu wielu widokowych szczytów i skalistych zboczy.
Jak głosi wpis do księgi na górze Baranie (Beskid Niski), przewodnickie motto Marty brzmi: "Łoić, łoić". Po szybkim sprawdzeniu tych słów z dziwnego języka w słowniczku, dowiesz się, że nie znaczy to bynajmniej "spacerować, spacerować" ani "leżeć, leżeć"! O nie. Podejrzewam, że na trasie u Marty możesz liczyć na zaliczenie wszystkich najwyższych szczytów Beskidu Niskiego. Ale nie martw się . Choć jest z niej Kobieta Ze Stali, to dla swoich uczestników jest słodka jak miód. W razie nagłej niedyspozycji wniesie cię na samą górę, albo chociaż pociągnie za rękę. Marta jest studentką I roku technologii żywienia na SGGW i najmłodszą spośród tegorocznych prowadzących. Najmłodsza jest jednak tylko wiekiem, a nie stażem przewodnickim...
Jeśli szukacie drobnej, nieśmiałej blondynki o błękitnych oczach,to... sorry Winetou, niestety nie ten adres. Na dworcu spotkacie energiczną dziewczę (niektórzy twierdzą, że jest brunetką), z którą na pewno nie będziecie się nudzić. Wieść niesie, że to właśnie ona przedarła się przez rwący San, brnąc po pas w wodzie z wielkim plaecakiem na plecach - i kto by się tego spodziewał po młodej pani archeolog, która, jakby nie było, z lubością czyści wykopane wśród błota miseczki (i kosteczki...) Brrrr... Jak każdy Justa ma swoje +y i -y, ale to w sumie naprawdę super kobita
Horche Martinez w roli Julia? Don Juan de Marco oczekujący na swą kochankę? Nie!!! To tylko zwykły Trombka na plaży w Ekwadorze pijący mleko z owocu kokosa. No może nie w 100% zwyczajny. W końcu przepowiada pogodę, chodzi po Warszawie w poncho i już po raz drugi jest kierownikiem Beskidzkiego Traktu... Właściwie nigdy do końca nie wiadomo, czego można się po nim spodziewać. Może zna magię i umie rozpłynąć się w powietrzu? Cóż, jaki Trombka jest przekonajcie się sami!
P.s.1 Nie pytajcie go lepiej czy i co studiuje - to mogłoby go zdenerwować, a wtedy?!
P.s. 2 Dla potencjalnych wielbicielek mam niestety smutną wiadomość: Trombka ostatnio trochę obciął włosy...
Znana w kręgach turystycznych pod pseudonimem "Lena".
wzrost: średni
postura: drobna
strój (ostatnio): czerwone dżinsy i bluzka w ludowe motywy
włosy: ciemno-blond, sięgające co najmniej pasa
oczy: ach te jej oczy...
Podejrzana o następujące wykroczenia:
Andrzej Matyka, znany również jako Apolonia. Jedyny pedagog wśród amatorów gór, lub jedyny amator gór wśród pedagogów. Tylko na jego trasie nie popadniesz w depresję i nie powystrzelasz współtowarzyszy, kiedy jakaś góra naprawdę ci dokopie. Kiedy "Ni ma chęci do roboty" (Andrzej nie góra), wykorzystuje tanią siłę roboczą (czytaj: uczestników) do mycia swojej menażki. Onegdaj znany jako operator (gitary nie traktora), według plotek przeszedł na emeryturę, ale plotki, jak wiadomo, warto zawsze sprawdzać .
28 IV - 6 V Magdalena Kobierecka | |
28IV | Krynica - Leluchów - Dubne |
29IV | Dubne - Jwor - Muszynka - Tylicz |
30IV | Tylicz - Lackowa - Ostry Wierch - Blechnarka |
1V | Blechnarka - Jaworzynka - Kozie Żebro - Śnietnica |
2V | Śnietnica - Bielanka - Leszczyny |
3V | Leszczyny - Magura Małastowska - Bartne |
4V | Bartne - Magura Wątkowska - Nieznajowa |
5V | Nieznajowa - Zdynia |
6V | Zdynia - ? |
Zapraszam na trasę pełną przygód. Wejdziemy na najpiękniejsze góry Beskidu Niskiego. Będą też noclegi w uroczych dolinach. Nie zabraknie śpiewogrania, wspólnych zabaw i smacznego jedzenia. Wszystko to będzie działo się na ziemiach Wenhrynów, Łemków a także (na krótko i dawno temu) konfederatów barskich i CK Monarchii Pozdrawiam, Lena |
1V - 8V Justyna Karamuz | |
1V | Nowy Sącz-> Binczarowa - Kamianna - Jaszkowa |
2V | Jaszkowa - Łysiec - Leszczyny |
3V | Leszczyny - Magura Małastowska - Skwirtne |
4V | Skwirtne - Jaworzyna Konieczniańska - Konieczna |
5V | Konieczna- Zdynia |
6V | Zdynia - Nieznajowa |
7V | Nieznajowa - Rozstajne - Cyrla - Krempna -> Polany |
8V | Polany - Chyrowa - Dukla |
Trasa w sam raz dla tych, którzy nie zdają jeszcze w tym roku egzaminu dojrzałości, a nie maja ochoty iść w czasie matur do kina na Pokemona... Zapraszam serdecznie wszystkich chcących porzucić na chwilę zwyczaje człowieka ucywilizowanwgo. W zamian nauczymy się takich podstaw życia jak posługiwanie się siekierą, gotowanie na ognisku czy wędrówka w nocy i gwarantuję, że przeżyjemy wiele przygód! Do zobaczenia, Justyna |
1V - 6V Marta Glanda | |
1V | Krynica - Jaworzyna Krynicka - Ropki |
2V | Ropki - Leszczyny |
3V | Leszczyny - Magura Małastowska - Gładyszów |
4V | Gładyszów - ? |
5V | ?- Zdynia |
6V | Zdynia - Gorlice |
Wspaniały, długi majowy week-end, a ty musisz siedzieć w domu? Nie... Dlaczego?! Zatem jeśli chcesz oderwać się od codzienności, schematyczności, monotonności i pragniesz poznać smak górskiego raju - ruszaj ze mną na Trakt. Przekonasz się, co to: wylegiwanie się na polankach, robienie panoramek, szukanie zasięgu na szczytach, wilków w jarach, branie ujędrniającego prysznicu w potoku, szukanie drogi, która właśnie się skończyła, spanie w szałasie, nurkowanie w sianku i ... wieczorne ogniskowe gawędowanie. Niech żyje spontaniczność!!! Marta |
1V - 6V Tomek "Trombka" Wielga | |
1V | Krempna - Cyrla - Nieznajowa -Wołowiec |
2V | Wołowiec - Leszczyny |
3V | Leszczyny - Klimkówka - Czarna |
4V | Czarna - Kozie Żebro - Regetów |
5V | Regetów- Jaworzyna - Zdynia |
6V | Zdynia- ? |
Góry to i doliny najpiękniejsze na świecie, najwspanialsza pora roku a i weekend jakiś taki nienajkrótszy. Miejsce i czas po prostu wymarzone do wędrówki. Cóż więc więcej trzeba, byś zechciał bądż zechciała wybrać się na moją trasę? Hmmm... Ja nie wiem. Ale masz niepowtarzalną okazję by mi o tym powiedzieć. Masz na to całe, choś niestety tylko, sześć dni. Zapraszam, niejaki Trombka |
2V - 6V Andrzej Matyka | |
Trasa: Tylicz - Ropki - Śnietnica - Leszczyny- Regetów Niżny - Zdynia - Bartne | |
Zapraszam starych i nowych Miłośników Beskidu Niskiego. Mam nadzieję, że wspólnie odkryjemy tu zapach wiosennych lasów, pól i łąk, zobaczymy, jak czas zatrzymał się w przydrożnych kapliczkach i cerkiewkach łemkowskich, a także doświadczymy sporego kawałka historii Polski szukając śladów Konfederacji Barskiej i obu wojen światowych. Najważniejsza jednak będzie atmosfera, którą wspólnie stworzymy. Dlatego zachęcam do wzięcia ze sobą choćby prostych instrumentów muzycznych, które np. można zrobić samemu. Ja też się przygotuję. Spotkajmy się więc na szlaku. Andrzej |